Ciacho *

Ciacho *


Nie należę do tych ignorantów, co to narzekają na kondycję polskiego kina, a sami rodzimych produkcji nie oglądają. Polskie kino ostatnio nieźle sobie radzi- rozwija się animacja, a filmy artystyczne niejednokrotnie przewyższają to, co dostajemy zza zachodniej granicy. Wciąż jednak fatalny jest status polskiego kina gatunkowego, a zwłaszcza komedii- i  „Ciacho” jest tego właśnie traumatycznym potwierdzeniem. Uprzedzam, że przeżycie jest wstrząsające. Nie wiem jak nazwać to, co leży pod dnem- po prostu, Ciacho? Słowem: największa chała od czasu „Gulczas, a jak myślisz”.

Film Patryka Vegi („Pitbull”) zbija z tropu już od samego początku. Postacie przelatują nam przed oczyma, wygłaszają jakieś nie pasujące do sytuacji idiotyzmy, nie ma początku, ekspozycji i rozwinięcia. Tabun gwiazdorów i gwiazdek najwyraźniej bawi się doskonale.  A widz? Ten tylko przeciera oczy ze zdumienia.

Fabułą nawet nie warto się przejmować- ot jakaś tam akcja odbijania siostry z więzienia przez trójkę jej pociesznych braci. „Ciacho” to zresztą nie jest film, ale spreparowany pod publiczkę produkt, w którym gwiazdy przedłużają swój żywot z szklanego ekranu, uroczo prężą się na plakatach, a co na ekranie pokażą- widzowie kupujący „M jak miłość” i „Plebanię”- uznają za szczyt wybitności. Subtelność dowcipu prześciga Demotywatory, a cwani twórcy fundują nam też cameo Krzysztofa Kononowicza i Pani Basi z popularnego serialu internetowego,  „Klatka B”.  Jakby tego było i mało-  na ekranie tabliczka, że oglądając wspierasz Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. I voila! Już jesteś, drogi widzu, w pełni usprawiedliwiony, że to g.wno oglądasz!

Ale w  „Ciachu „nawet nie irytuje tak bardzo kompletny brak scenariusza (film przez pierwszą godzinę jest naprawdę TYLKO zbitką scen udających gagi), czy żenująca intryga.  Przede wszystkim przykro oglądać marnujących się aktorów (bo o Żmudzie Trzebiatowskiej, Liszowskiej i Bosaku wypowiadał się szczegółowo nie będę- powinni mieć sądowy zakaz pojawiania się na dużym ekranie; dla wielu ludzi świątyni niezwykłej magii, która coś naprawdę znaczy). Szkoda Tomasza Kota, szkoda Tomasza Karolaka. Choć i tak to właśnie dzięki nim, ten montaż wpadek z planu,  jakby mniej „boli”.

szymalan

4 Comments

  1. :D Czyli należę do szczęśliwców, którzy filmu nie widzieli! Gdy moja koleżanka rzuciła hasło „Idziemy na Ciacho?”, odparłam, że jedynie darmowe wejściówki do kina przez cały rok, zachęciłyby mnie do obejrzenia tego ‚filmu’, jak dotąd nikt z taką propozycją do mnie nie wystartował, a więc raczej nie obejrzę. Mnie zniechęca już sama obsada, zgadzam się co do Liszowskiej, Żmudy-coś tam, ale ja raczej nie żałowałabym Karolaka- bo on to we wszystkim by już wystąpił, to taki trochę facet bez gustu. Szkoda jedynie Kota i Mecwaldowskiego. Ale dzięki za tę recenzję – bardzo zabawna i pozytywnie nastrajająca ;]

  2. Najgorsze jest to, że takich filmów będzie jeszcze więcej bo z naszą niewybredną publiką jest to po prostu opłacalne. Polskich filmów nie oglądam i jakoś mnie to nie boli, a „Cicho”, pomimo szumnego marketingu, zdyskwalifikowałem na długo przed premierą (już sama obsada – ciągle te same mordy! – skutecznie mnie zniechęciła. Do tego pudernica Liszowska – nieeee, to nie na moje nerwy :P). Mogę być ignorantem, trudno, ale jak dla mnie dałeś o jedną gwiazdkę za dużo :P

Dodaj komentarz